6. WAG i nie WAG.

Wieczorem wybrałam się z tatkiem na przepyszną kolację. Pogadaliśmy, pośmialiśmy się i odwiózł mnie do mieszkania. Słowem nie wspomniałam o Rafie.
-Jak współlokator? - spytał, gdy jechaliśmy windą na górę.
-Dobrze - uśmiechnęłam się delikatnie i otworzyłam drzwi. W środku panowała względna cisza, grał tylko telewizor. Morata siedział na kanapie i znowu opychał się jakimiś suszonymi owocami. Unice miała głowę na jego kolanach i bawiła się telefonem. W fotelu siedział Rafa i drzemał.
-Cześć, wszystkim - przywitał się mój rodzic i zapalił światło.
-Pan Verges - zerwał się nagle obudzony Rafael. - Dzień dobry - uścisnęli sobie dłonie. Alvaro i Unice też wstali. Przywitali się grzecznie, ale jednak nie na nich mój ojciec skupił swóją uwagę.
-Miło cię widzieć, Raphaelu. Odwiedzasz Lily? - spytał tatko.
-Tak, stęskniłem się za nią - wypalił. - Bo jej dawno nie widziałem - dodał szybko.
-Fajnie, nie? - przytuliłam się do taty, a jemu puściłam oczko.
-Zgadzam się. Do kiedy będziesz?
-Jeszcze trochę - odpowiedziałam za niego.
-Muszę lecieć - pocałował mnie w czoło. - Trzymajcie się - uścisnął wszystkim dłonie i skierował się do drzwi. - Wracam do Paryża. Bądź grzeczna, królewno - pogłaskał mnie po policzku.
-Kocham cię, tatku - przytuliłam się do niego.
-Ja ciebie też, pa - mrugnął do mnie i wyszedł. Nie zdążyłam odejść od drzwi, gdy ktoś do nich zapukał. Alvaro wyłonił się z salonu, ale stał i się nie ruszał. Przyłożył tylko palec do ust na znak, że mam być cicho. Okręciłam się po woli na pięcie i wyjrzałam przez wizjer. Po drugiej stronie znajdował się Paul Pogba. Odwróciłam się do Moraty, wydęłam usta i zrobiłam głupią minę. Popukał się w czoło, wskazał na siebie palcem i pokręcił głową.
-Dobra - szepnęłam. Rozsunęłam sukienkę, jedno ramiączko zsunęłam na ramię, buty wzięłam do ręki i otworzyłam drzwi.
-Hej, jest u was Rafa? - wypalił Paul.
-Nie, przykro mi nie ma - skłamałam. 

-Dziwne - minął mnie i wszedł do środka. - Wydawało mi się, że jest. - powiedział do Alvaro i Unice, którzy znów byli na kanapie.
-Możliwe, ale nic wam na to nie poradzę - zamknęłam drzwi i poszłam za nim.
-Rafa? - zajrzał do jego kuchni, ale tam go nie było. - Gdzie on jest?

-W Madrycie? - wzięłam się pod boki. - Odwala ci! - syknęłam i weszłam do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz i skierowałam się do szafy. Otworzyłam ją na oścież, zdjęłam sukienkę i wyciągnęłam rękę po wieszak. Jednak zamiast tego moja dłoń trafiła w coś ciepłego i miękkiego. Już miałam wrzeszczeć, ale Varane zasłonił mi usta i złapał w pasie.
-Nie krzycz, bo tu przyjdzie! - szepnął mi do ucha.
-Rafa! - warknęłam i odepchnęłam jego łapsko, które mnie kneblowało. - Chory jesteś?!
-Nie, ale nie mam ochoty go dziś widzieć. Będę się musiał tłumaczyć czemu nie odwiedziłem kumpla i w ogóle!
-Mogłeś mnie oświecić, że wie, że tu jesteś!
-Ale nie wiedziałem! - usiadł na łóżku i dopiero na mnie spojrzał. - Lils, w końcu jesteś w samej bieliźnie.
-Twój fart - przekręciłam oczami i nagle zapragnęłam czegoś spróbować. - Rafa - podeszłam go niego i usiadłam na nim okrakiem. - Lubisz mnie, co? - wodziłam palcem po linii jego szczęki.
-Bardzo - uśmiechnął się.
-Fajnie - pociągnęłam do góry materiał jego bluzki, a po chwili siedział przede mną z nagim torsem.
-Tylko tyle? - położył dłonie na moich udach, ale ja szybko wstałam i założyłam jego koszulkę. Zdjęłam stanik, rzuciłam na niego i wyszłam.
Paul  siedział na fotelu i oglądał to samo co Unice i Ally. Wszyscy na mój widok zaniemówili.
-Przepraszam cię, ale skoro nie ma Rafaela nie ma sensu, żebyś tu siedział, prawda? - uśmiechnęłam się grzecznie. - Chyba powinieneś poszukać go gdzie indziej.
-To jego koszulka - szepnął Paul.
-Owszem - pokiwałam głową. - Pożyczyłam sobie.
-Myślę, że powinieneś sprawdzić u Evry? - podeszłam do drzwi i otworzyłam je na oścież.
-Daj mi znać jak się zjawi, dobrze? - poprosił Pogba. - Mam do niego sprawę, a nie odbiera telefonów.
-Oczywiście - pokiwałam głową i wyszedł.
Unice i Ally nie skomentowali mojego przedstawienia nawet słowem. Gdy wróciłam do pokoju Varane leżał na łóżku i bawił się moim telefonem. Położyłam się obok niego i westchnęłam.

-Załatwione - mruknęłam.
-Dzięki - odparował.
-Dlaczego mnie pocałowałeś? - przekręciłam się na bok.
-Bo tak jakoś - wzruszył ramionami.
-Przyjaźnimy się od dziecka - szepnęłam.
-Tak - pokiwał głową. - Ale mi się podobasz - zdobył się na odwagę. - Od bardzo dawna, Lily. Tylko nie wiedziałem jak to załatwić. 

-Za pół roku kończę studia - pogłaskałam go po policzku.
-I co dalej?
-Praca w kancelarii jako adwokat.
-Gdzie?
-W Madrycie, głuptasie - uśmiechnęłam się.
-Nie wiem jak mam to z siebie wydusić.
-Najlepiej szybko - cmoknęłam go w usta.

-Chciałbym, żebyś została moją dziewczyną, Lils. Znamy się doskonale, wiemy o sobie wiele.
-To pytanie?
-Tak.
-Więc, tak - przytuliłam się do niego. - Ale zostanę do końca studiów w Turynie. Może teraz Unice mnie nie wykurzy. 
-Będziemy się odwiedzać, a potem zamieszkasz ze mną - pocałował mnie.
-I co dalej?
-Chcę zostać legendą Realu Madryt jak Iker Casillas albo Raul Gonzalez i być najlepszym piłkarzem na świecie jak Cristiano Ronaldo.
-Brzmi nieźle.

-A ty będziesz moja.
-Tak - szepnęłam i się uśmiechnęłam. Zależy mi na nim. Nagle uświadomiłam sobie jak bardzo.

Lily: Lilianne Verges León, WAG.
Henri: Za dużo wypiłaś?
Lily: Chodziłabym na bale charytatywne, siedziała w pierwszych rzędach na pokazach mody, pisałabym na twitterze jak jest fajnie ;)
Henri: Lils, nie chcę cię zasmucać... To już to wszystko robisz =)
Lily: Racja, zapomniałam :D Ale potem będę to robić pod innym nazwiskiem.

Henri: Ciekawe jakim? Morata? :P W Hiszpanii nie zmienia się nazwiska.
Lily: Ale Francuzi zmieniają.
Henri: Co chcesz przez to powiedzieć?
Lily: Lilianne Varane.
Henri: CO?!

Lily Verges @ LilianneVergesLeon
Jak smakują usta Galaktycznego?... Kosmicznie! ;*

Henri: Przestań wypisywać takie rzeczy na twitterze!
Lily: Bo co?
Henri: Bo zaraz się zczają o kogo chodzi!
Lily: A o kogo chodzi?
Henri: To oficjalne, że chcesz, żeby wszyscy o tym wiedzieli?
Lily: Mój najdroższy i najukochańszy bracie ;) TAK!
Henri: Jesteście nienormali.

Spojrzałam na leżącego obok mnie Rafę i cmoknęłam go w usta.

-Moja dziewczyna - uśmiechnął się zadowolony.


Lily Verges @ LilianneVergesLeon
@varaneofficiel Mój :*

Raphaël Varane @varaneofficiel
@ LilianneVergesLeon
 Lils :*

Lily Verges @ LilianneVergesLeon
@varaneofficiel
 To rzeczywistość, ale calma! Cytując @Cristiano

Cristiano Ronaldo @Cristiano
@ LilianneVergesLeon
Dwa kroki ode mnie, pani prawnik :)

Lily Verges @ LilianneVergesLeon
@varaneofficiel @Cristiano
JEST BOSKO! ;***







3 komentarze:

  1. świetne *o*
    kiedy następny? ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tych wariatów przestaje powoli ogarniać :D No ale do rzeczy. Wiesz co? Biedny Benzemka. Ja rozumiem, że mamuśkę Carlę wywalić zza drzwi trzeba, ale Karimek grał sobie grzecznie w grę. Pewnie ubierankę ... albo ... rozbierankę O.o Nie ważne! Awwww ale DLA MNIE <3 Szpan *_*

    OdpowiedzUsuń
  3. Morata posuwa się coraz dalej, ale zawsze gdzieś tam jest Carla... Mam nadzieję, że on niedługo rozstanie się z nią i będzie z Lily ;)

    OdpowiedzUsuń